Magiczna Noc Muzeów 2024
W minioną sobotę, jarosławski rynek tętnił życiem podczas wyjątkowego wydarzenia – Nocy Muzeów 2024. Tego wieczoru miasto przyciągnęło tłumy mieszkańców i turystów, którzy wspólnie celebrowali historię, kulturę i sztukę.
Od wielu lat tradycją obchodów Święta Trzech Króli są barwne orszaki organizowane w wielu miastach i miejscowościach. Do jednych z najpiękniejszych należy jarosławski korowód. Narodowy Instytut Dziedzictwa przypomina inne sposoby celebracji 6 stycznia.
Dziś Święto Objawienia Pańskiego, czyli Święto Trzech Króli, którego najbardziej rozpoznawalną tradycją w ostatnich latach jest radosny orszak. Uliczne jasełka odbywają się w wielu krajach, gromadząc tłumy kolędników. Sposobów celebracji tego dnia jest więcej, dlatego dziś zapraszamy w krótką podróż do przeszłości.
W dawnym polskim obyczaju domowym 6. stycznia zamykał czas świąteczny i szczodry - był to ostatni z dwunastu tzw. szczodrych dni i wieczorów, których znaczenia chyba nie trzeba wyjaśniać. Tego dnia spotykano się, by spędzić czas przy suto zastawionym stole i wręczyć sobie drobne podarki.
Do domów przychodzili kolędnicy - z turoniem, kobyłką, niedźwiedziem, a także „chłopcy przebrani za Trzech Króli” - przyodziani w tekturowe korony, a czasami nawet w uroczyste szaty, które tworzono z wypożyczonych z zakrystii kościelnych starych kap i ornatów. Wszyscy składali życzenia gospodarzom, prosili o datek, za co mogli w tym dniu spodziewać się poczęstunku i jałmużny.
Gospodynie odgrywały równie ważną rolę, co sami kolędnicy - hojnie wspierały przybyszów - jak na ostatni "szczodry dzień" przystało były zaopatrzone w kołacze, „szczodrakowe bułki” i pierogi. Na Kurpiach i Podlasiu, podobnie jak w Sylwestra, pieczono zwierzątka z ciasta, „nowe latka” i słodko-korzenne „fafernuchy”.
Tradycje wręczania podarunków w tym dniu inspirowane są darami, jakie Trzej Królowie wręczyli Dzieciątku Jezus przed wiekami. Dawniej kosztownymi prezentami królowie polscy i magnaci obdarowywali dworzan. Za dobre sprawowanie i wzorową pracę, prezenty otrzymywała także, z rąk dziedziczki – pani domu, czeladź dworska. Częstowano jadłem także wiecznie głodnych studentów i – za odgrywane przez nich w tym dniu komedie – nie szczędzono im datków pieniężnych. Wszystkie te dary nazywano „kolędą”.
W Święto Trzech Króli nie sposób było zapomnieć o najmłodszych - we wszystkich domach - na wsi i w mieście - rozdawano dzieciom czerwone jabłka i orzechy, które miały zapewnić im rumieńce zdrowia i mocne, zdrowe zęby.
Na szlacheckich dworach i w miastach bawiono się w "migdałowego króla" - ta tradycja do bogatych domostw przywędrowała z Anglii i Francji i także wiązała się z jedzeniem. Zabawa polegała na poszukiwaniu migdała skrytego w jednym z przygotowanych dla gości ciastek lub słodkich rożków . Ten, kto znalazł, zyskiwał miano "króla migdałowego" i tytuł ten nosił aż do końca karnawału. W ten sam sposób wybierano „królową migdałową”. Parę królewską otaczano szczególnymi względami i honorami podczas wszystkich karnawałowych zabaw, słuchano ich poleceń, bawiono się zgodnie z ich upodobaniami i dyspozycjami.
Czasy się zmieniają, ale duch dobrej zabawy i gościnność to coś, co możemy zachować - niezależnie od formy celebrowania tego dnia. (…)
Źródło informacji: Narodowy Instytut Dziedzictwa www.facebook.com/zabytek